Wyjątkowe zjawisko, jakim będzie rój Drakonidów widoczny na niebie, budzi emocje wśród obserwatorów kosmosu. Kiedy i jak zobaczyć ten niezwykły spektakl? Edytorial Przeświadczenie, że prawda broni się sama i prędzej czy później wyjdzie na jaw, nie może nas zwolnić z jej poszukiwania, a gdy trzeba – z jej obrony. Lubię Galaktykę Andromedy. Gdy patrzę prosto na nią, to jej nie widzę. Muszę skierować wzrok nieco w bok, by zobaczyć biały, ledwo widoczny kształt na niebie, plamkę, która przypomina mi, że czasem to co chcemy dostrzec jest niewidoczne, choć mamy to tuż przed oczami. Kosmos to największe źródło romantyzmu, jakie znam. Pojawiają się głosy, iż zabawa z konsolami nowej generacji rozpocznie się dopiero po premierze właśnie Senua’s Saga: Hellblade II oraz Horizon Forbidden West w przypadku PlayStation 5. Obydwie gry mają prezentować się doskonale i wiedząc kto za nimi stoi chyba można być spokojnym o końcowe efekty. Łucji możemy dowiedzieć się, jakiej pogody należy spodziewać się w ciągu najbliższych 12 miesięcy. "Od Łucji do Wilii licz dwanaście dni, a w jakim to sobie toku, słonko we dnie, w nocy gwiazdy, światłem tuż po sobie lśni, takim będzie miesiąc każdy, w nadchodzącym tobie roku" - tak brzmią słowa góralskiej przepowiedni. "Nie możemy dłużej patrzeć na to, jak ci ludzie pozostają na granicy UE bez perspektyw i w niepewności, a nawet umierają z głodu oraz na skutek chorób" – podkreślono, wskazując że wiele z tych osób musi znosić „nieludzkie warunki, pozostając uwięzionymi na ziemi niczyjej bez odpowiedniej opieki medycznej”. gEalZV. Na zdj. kadr z filmu „Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom”, reż. Wes Anderson A tam, w górze, było sobie niebo, całe upstrzone gwiazdami; kładliśmy się na plecach i gapili na nie, dziwiąc się, czy ktoś je stworzył, czy też są tam przypadkiem. Mark Twain, „Huckleberry Finn” Banalne? Może. Ale dzisiaj tęskno mi do banału. Dość chyba mam chłopców, chcących rozpisać mi życie w Excelu. Od tego przecież mam mamę, choć jej to akurat wybaczam, bo z zawodu jest kobita księgową. Pamiętam natomiast jedną ze swoich pierwszych randek, z największą jak dotąd, choć już nieaktualną miłością mojego życia. Randkę, której kompletnie bym się nie spodziewała, bo chłopiec był z tych grających w baseball i twardo stąpających po ziemi. Przyjeżdżam do niego, chata wolna, ale on wyciąga mnie na dwór. Pośrodku ogrodu zdezelowany materac, domowa nalewka, no i jakieś kubki. Bo noc jest ładna i można popatrzeć na niebo. Wiecie, kiedy takie rzeczy zdarzają się innym, to uśmiecham się demonicznie i robię się z automatu złośliwa. Bo banał, bo romantyzm jest dla mięczaków, bo nie mamy znowu piętnastu lat. Ale tamta noc pokazała, że kiedy takie rzeczy zdarzają się mnie, to zmienia się radykalnie nawet mój, stabilny zwykle punkt widzenia. Może to dobrze, pobyć czasem banalnym? Odpuścić modne randki w drogich restauracjach, wypady do kina na oklepane filmy, wszystkie te prezenty, mieniące się w pudełkach z Apartu? Bo jeśli miałabym dzisiaj wymienić swoje najfajniejsze randki, to były to właśnie te bezgotówkowe. A pośród nich tamta noc, tamto gapienie się w gwiazdy, rozmowy i śmiechy do rana. I nawet nie seks, bo nalewka była za mocna i jak dzieciak mu wtedy zasnęłam. Dzisiaj myślę, że dziecinada jest spoko. Kiedy możecie pooglądać razem „Shreka” albo „Kung Fu Pandę” albo pograć razem w gry. Bo poważne życie, ciche dni i płacenie rachunków, to wszystko i tak przyjdzie potem. A skoro jeszcze chwilę można się powygłupiać, to dlaczego by nie? Dlatego smutno mi się robi, ilekroć słyszę o tych wszystkich związkach, od początku robionych na siłę. Kiedy opowieści zaczynają się od słów: wiesz, szału nie ma, albo: na miłość jestem za stary. Kiedy wciąż powtarza się układ: poznałam kogoś, jest spoko, może weźmiemy ślub. Kiedy od początku jest letnio. Bo wiecie, że jak dopada Was to całe poważne życie, kiedy dochodzą problemy typu: praca, dzieci, stres, to temperatura może już tylko opadać. A kiedy startujecie z poziomu równiny, to bliziutko będzie Wam do depresji. To trochę jak z powiedzeniem, że jak kochać to księcia, jak kraść to miliony. Sama cenię sobie skrajności, lubię między nimi się huśtać. Wolę trzy tygodnie dzikiej miłości od trzech lat w kapciach, z piwem i przed TV. Nie wiem, czy w tym szaleństwie jest jeszcze metoda, czy nie zestarzeję się w ten sposób samotnie. Ale jest taki ładny cytat ze Stanisława Jerzego Leca: Biedny, kto gwiazd nie widzi bez uderzenia w zęby. A skoro jesteśmy w temacie, to wiecie, że teraz jest najlepszy czas, żeby pogapić się w niebo? Możecie wypatrzeć na nim Perseidy, czyli najbardziej znaną grupę meteorów. Czyli to, co my, baby, od dzieciństwa nazywamy spadającymi gwiazdami. Przelatują tak sobie już od połowy lipca, ale szczyt aktywności przypada na noce od 10 do 13 sierpnia. Wtedy będzie można zobaczyć nawet sto sztuk na godzinę. A zatem – bierzcie koce, nalewki i sio, patrzeć, jak piękne potrafi być niebo! Ludzi online: 3189, w tym 66 zalogowanych użytkowników i 3123 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności. Karteczki skleciłam :)Sztuk to już chyba mój jakiś fetysz czy coś ;))))))))))))))))Ale bardzo przyjemnie mi się je spontaniczna to była zrozumieć całe życie, a nie tylko jedną małą część. Dlatego trzeba czytać, dlatego trzeba patrzeć w niebo, dlatego trzeba śpiewać i tańczyć i pisać wiersze, cierpieć i zrozumieć wszystko, co to jest życie. Jiddu KrishnamurtiKarteczki jeszcze będą, w nieco innym klimacie. Ale to niebawem. A dzisiaj miłości, szczęścia, ciszy i spokoju życzę :** Październik jest miesiącem różańca – wie o tym każdy katolik. Ale w październiku bieżącego roku możemy wziąć udział w innej niż przywykliśmy różańcowej akcji modlitewnej. Czy w sobotę, siódmego października, znajdziesz czas by zabrać rodzinę do jednego z kościołów na granicy twojej ojczyzny, by wraz z tysiącami innych pomodlić się za nią? Od samego początku swego istnienia ludzkość wpatruje się w niebo, aby odnaleźć swój sens i cel. Rozświetlone na czarnym firmamencie konstelacje rzeczywiście mają w sobie coś, co nakazuje uznać człowiekowi swoją kruchość i małość oraz szukać pomocy. Problemem nas wszystkich jest jednak to, że ratunku wypatrujemy nie w tym niebie, w którym powinniśmy, bo tlące się na czarnym sklepieniu majestatyczne punktu nie przybliżą nas do zbawienia. Na pewno nie tak skutecznie, jak skromne paciorki różańca. Wesprzyj nas już teraz! Augustyn z Hippony, ojciec i doktor Kościoła żyjący na przełomie IV i V wieku widział zależność, nad którą niezwykle ubolewał: już współcześni mu ludzie skupiali się jedynie na zewnętrznym pięknie świata stworzonego. – I chodzą ludzie podziwiać szczyty gór i wzdęte fale morza, i szerokie nurty rzek, i przestwór oceanu, i kręgi gwiezdne, a siebie zaniedbują – miał powiedzieć święty. Od jego czasów nic się nie zmieniło. Każdemu zaćmieniu Słońca towarzyszy masowe zainteresowanie niemalże całej ludzkiej populacji, bez względu na szerokość geograficzną. Media tak zwanego głównego nurtu najpierw zapowiadają je niczym epokowe wydarzenie a następnie – przy udziale astronomów, fizyków i innych ekspertów – relacjonują je niemal z każdego zakątka naszej planety. Nic dziwnego, że wobec tak potężnego lansowania ludzie wpadają w prawdziwy zaćmieniowy szał: zakupują specjalne okulary ochronne, by móc obejrzeć to – trzeba przyznać – niecodzienne zjawisko, a co więksi pasjonaci przemierząją pół globu, by tylko dać się przykryć księżycowym cieniem z dużo większą intensywnością. Podobne zachowania można zauważyć chociażby przy okazji przelotu komet. Ludzie poświęcają wiele starań, czasu i pieniędzy, a samych siebie zaniedbują. To udawadnia tylko, że wciąż uzanajemy własną kruchość oraz – mimo bycia szczytem stworzenia – odczuwamy potrzebę odnalezienia swojej tożsamości i potwierdzenia jej w majestatycznej tajemnicy. Zasadniczym problemem jest natomiast fakt, iż ową tajemnicą jest dla ludzkości stworzenie, nie zaś jego Stwórca. Z tego powod Bóg niejednokrotnie posługiwał się naturą, aby okazać swoją wielką potęgę: przed uciekającym z Egiptu Izraelem otworzył morze, na oczach Amorytów zatrzymał Księżyc i Słońce, nie zachodzące przez cały dzień, a narodzinom Jego Syna towarzyszyła wielka gwiazda ze Wschodu sprowadzająca do betlejemskiej prowincji mędrców. Po śmierci Jezusa Chrystusa (nazywanego w Piśmie Świętym „z wysoka Wschodzącym Słońcem”) i jego Zmartwychwstaniu tego typu cuda stały się rzadsze, choć nie zniknęły w ogóle. Niejako w opowiedzi na pogaństwo, przybierające dla niepoznaki imiona materializmu, liberalizmu i scjentycyzmu, w 1917 roku, w niewielkiej portugalskiej wiosce, Matka Boża zapowiedziała Wielki Cud mający się wydarzyć 13 października. Nawet sceptycznie nastawieni do wiary katolickiej świadkowie nie mogli wyjść wówczas z podziwu. „Deszcz pada nieustannie, lecz nikt nie traci nadziei. (…) Grupki wiernych klęczą w błocie, a Łucja prosi ich, żeby złożyli parasole. Jej polecenie zostaje przekazane z ust do ust i ludzie wypełniają je natychmiast, bez najmniejszego ociągania. (…) Dziewczynka oznajamia, że Pani przemówiła do niej znowu, a niebo, wciąż ciemne, zaczyna się przejaśniać. Deszcz przestaje padać i czujemy, że słońce zaraz zaleje światłem scenerię, którą chłodny ranek uczynił jeszcze smutniejszą. (…) I wtem jesteśmy świadkami czegoś widowiskowego, unikatowego i niewiarygodnego dla kogoś, kto nie widział (…) Słońce wyglądało jak dysk matowego srebra. Można było nań patrzeć bez najmniejszego wysiłku. Nie oślepiało ani nie paliło w oczy. (…) Zdumieni ludzie, których postawa przeniosła nas w czasy biblijne, pobladli z grozy, z odkrytymi głowami wpatrywali się w słońce, widząc, jak drży i wykonuje bezładne ruchy niezgodne z żadnymi kosmicznymi prawami – słońce zdawało się dosłownie tańczyć na niebie” – relacjonował w tekście pod tytułem “Przerażające wydarzenia. Jak w południe słońce tańczyło w Fatimie” Avelin de Almeida z antyklerykalnego dziennika „O Seculo”. Świadkami tego niezwykłego zjawiska było 40 tysięcy ludzi. Tego samego dnia Maryja wskazała prawdziwy ratunek dla świata wobec jego słabości i upadku: Różaniec. Domagała się od ludzkości, aby ta – jeśli chce uniknać ognia piekielnego – zamiast kontemplować tajemnice natury, rozważała Tajemnice z życia Jej Syna i Jej samej, a majstetatu szukała nie w wielkich gwiazdach, a skromnych paciorkach przesuwanych w dłoniach. Dała do zrozumienia – wbrew podnoszącemu od połowy XIX wieku coraz wyżej głowę scjentyzmowi – że celem ludzkiego życia nie jest niebo, a Niebo. Powtarzała to za każdym razem, gdy na Boży rozkaz objawiała się ludziom: w Lourdes, La Salette czy Gietrzwałdzie. Kiedy sobie o tym przypominać jak nie w październiku, miesiącu Różańca? Mateusz Ochman Cytat artykułu „O Seculo” za: Luiz Sergio Solimeo, Fatima. Orędzie aktualne jak nigdy dotąd, przeł. Patrycja Zarawska, Instytut Edukacji Społecznej i Religijnej im. Ks. Piotra Skargi. JUŻ W SOBOTĘ 7 PAŹDZIERNIKA POLSKA ZOSTANIE OTOCZONA MODLITWĄ RÓŻAŃCOWĄ W RAMACH AKCJI RÓŻANIEC DO GRANIC. Więcej czytaj w: Potężna broń duchowa ma uchronić Polskę przed islamizacją. Jeden z przysiółków Pawłowiczek najmocniej ucierpiał podczas oberwania chmury z 18 czerwca. Woda z błotem wdarła się wówczas do kilku domów przy ul. Smykały. Droga zamieniała się w potok również w kolejnych dniach. Winą za ten stan rzeczy mieszkańcy obarczają gminę. Ich zdaniem jedną z kluczowych przyczyn zalań są niedrożne rury przepustowe i studzienki. Do Urzędu Gminy w Pawłowiczkach 1 lipca dostarczyli prośbę, pod którą podpisało się ponad 30 mieszkańców przysiółka. W piśmie skierowanym do wójta gminy Pawłowiczki proszą o "natychmiastowe podjęcie interwencji w celu udrożnienia rur przepustowych (burzówki)". Znajdujemy w nim również informację o podjętych dzień wcześniej działaniach udrożnienia rur przez WUKO (tak potocznie określa się technikę czyszczenia kanalizacji metodą ciśnieniową). Podpisani pod prośbą nie zgadzają się z tym, że podjęte czynności sprawiły, iż rury są udrożnione. Na dowód dołączają bogatą dokumentację zdjęciową, która ukazuje efekty prac. Rankiem 1 lipca w Warmuntowicach z chętnymi mieszkańcami spotkał się wójt Jerzy Treffon i kierownik referatu zasobów, rozwoju i inwestycji Urzędu Gminy w Pawłowiczkach Teobald Gocz. Włodarz poinformował, że 24 czerwca przeprowadzono kolejne spotkanie robocze w sprawie wody, która po każdych większych opadach zalewa część przysiółka. Uczestniczył w nim również Arkadiusz Kryś, kierownik wydziału dróg w starostwie powiatowym w Kędzierzynie-Koźlu. - Poprzez zarządzane przez kierownika Krysia mienie wpływa spora część wody, która gromadzi się w Warmuntowicach - wyjaśnia wójt Treffon. Podczas spotkania z 24 czerwca uzgodniono, że gmina Pawłowiczki wykona dokumentację projektową "nowego" przepustu pod drogą powiatową. W przyszłości ma się przez niego przetaczać dwa razy więcej wody, gdyż obok rury o średnicy 1000 mm pobiegnie druga - o identycznej średnicy. Wykonanie dokumentacji to koszt w granicach 10-15 tys. zł, w zależności od tego, czy przebudowie przepustu będzie towarzyszyć przebudowa skrzyżowania. Według zapewnień wójta Treffona geodeta pracował już na miejscu. Zdaniem Teobalda Gocza nie ma technicznych możliwości, by zwiększyć przepustowość rur biegnących wzdłuż ul. Smykały (mają one średnicę 500 mm) czy wykonać rów melioracyjny. W planach jest za to wykonanie przez gminę dokumentacji zbiornika, w którym gromadziłaby się glina. Szacuje się, że osadnik mógłby mieć maksymalne wymiary 10x15x0,5m. - Glina nie zostawałaby na jezdni, tylko gromadziła się w najniższym punkcie - wyjaśnia kierownik Gocz. - Analizowaliśmy rzędne terenu. Okazuje się, że najniższy punkt jest w miejscu, gdzie dziś znajduje się skwerek. Należałoby obniżyć tam grunt o prawie metr, wywieźć około 200 metrów sześciennych ziemi i przygotować ten teren pod zbiornik i ewentualnie przelew do studzienki, która znajduje się przed drogą powiatową - precyzuje. Włodarz na miejscu zadeklarował, że jeszcze w pierwszym tygodniu lipca wprowadzi doraźne rozwiązania, takie jak odmulenie części rur. Czy zaproponowane rozwiązania przyniosą spodziewany skutek? Zdaniem przedstawicieli samorządu, którzy spotkali się 1 lipca z mieszkańcami Warmuntowic, przy nawałnicy, jaka doświadczyła przysiółek 18 czerwca - przy opadzie 60 litrów na metr kwadratowy - żadne z możliwych do wprowadzenia rozwiązań nie poradzi sobie z problemem w stu procentach.

z toba chce patrzec w niebo