Hasło do krzyżówki „hood, z lasu sherwood” w leksykonie krzyżówkowym. W niniejszym leksykonie definicji krzyżówkowych dla wyrażenia hood, z lasu sherwood znajduje się tylko 1 opis do krzyżówki. Definicje te podzielone zostały na 1 grupę znaczeniową. 26370 Sherwood Ln, Bonita Springs FL, is a Single Family home that contains 1180 sq ft and was built in 1981.It contains 3 bedrooms and 2 bathrooms.This home last sold for $210,000 in November 2020. The Zestimate for this Single Family is $338,000, which has increased by $9,327 in the last 30 days.The Rent Zestimate for this Single Family is $2,464/mo, which has decreased by $16/mo in the last Banita Sandhu Wiki. Banita Sandhu wiki: Banita Sandhu is a Model and Bollywood actress who made her debut in ‘October’ film with Varun Dhawan. She was born in 1998 and is now currently staying in London. Banita Sandhu Wiki, Career. Banita started her career as a Model and was working in commercial ads. Best quality products from trusted suppliers. Name: Banita Drishya Kurtis Sleeve Length: Three-Quarter Sleeves Pattern: Printed Combo of: Single Sizes: S (Bust Size: 36 in) M (Bust Size: 38 in) L (Bust Size: 40 in) XL (Bust Size: 42 in) XXL (Bust Size: 44 in) XXXL (Bust Size: 46 in) 4XL Women's Beautiful Reyon Gold Printed Kurtis Country of Banita Sandhu's journey, from her captivating appearance in AP Dhillon's music video to her love for horseback riding, showcases her dedication to a healthy and sun-soaked lifestyle. Banita Sandhu's fitness tips encourage us to embrace outdoor activities, dance our way to wellness, and find joy in holistic well-being. Image: Pinterest drzewo z podmokłego lasu: Robin: łucznik z lasu Sherwood: KURKA: wodna albo z lasu: osak: czerwony kozak z lasu: susz: suche gałęzie z lasu: Robin Hood: banita z lasu Sherwood: podpalacz: poszedł z ogarkiem do lasu: dzik: trofeum Heraklesa z górskiego lasu ZDcY. Pewnie wszyscy znacie historie Robin Hood’a dzielnego złodzieja okradającego bogatych i dającego biednym. Nie wszyscy natomiast wiedzą że legendarne Nottingham i las Sherwood gdzie ukrywał się Robin naprawdę istnieją. Notingham leży w Nottinghamshire w centralnej części Nottingham, jest tak stare jak czasy rzymskich podbojów. Obecna nazwa pochodzi od przydomku saksońskiego wodza zwanego Snot. Tereny te były nazywane “Snotingham” dosłownie “dom ludzi Snota”. Dziś Nottingham to nowoczesne miasto w którym szklane wysokie biurowce stoją obok pięknych, starych, ceglanych kamienic, z mnóstwem kawiarni i rozmaitych SZERYFA NOTTINGHAMSpacer po Nottingham warto zacząć od siedziby szeryfa. Choć dla większości turystów zaskoczeniem jest że w miejscu zamku stoi dziś pałac to warto zaglądnąć do środka. Jednak nie będzie to możliwe aż do 2020 bo trwają prace renowacyjne. Pałac leży w niewielkim parku a pod zamkiem znajduje się siatka podziemnym tuneli które również można zwiedzać. Niewolno przegapić pomnika słynnego banity który znajduje się pod zamkiem. Pod zamkiem Nottinhgam, przy pomniku Robin Hood’a Przed bramą pałacu Nottingham Pałac Nottingham Wczesne ballady sugerują że Robin mógł być jak najbardziej prawdziwą postacią gdyż wydarzenia opisane w balladach rozgrywają się w rzeczywistych miejscach. Legenda o Robin Hoodzie pierwszy raz pojawiła się w średniowieczu. Robin Hood był chłopem – banitą, który wraz z kompanami zamieszkiwał w lesie Sherwood i uprzykrzał życie szeryfowi z Nottingham. Najwcześniejsze legendy wspominają drużynę banity ale Lady Marion oraz Braciszek Tuck pojawili się w dopiero w XV/XVI wieku. Legenda o Robin Hoodzie ewoluowała na przestrzeni wieków. Robin z bandyty z ludu stał się bohaterem – szlachcicem, który zabierał bogatym wspierając biednych i bronił tronu Anglii, przed niechcianym samozwańczym Robin jest pochowany na cmentarzu Kirklees Priory pomiędzy Brighouse i Mirfield w West Yorkshire, w grobie z OLDE TRIP TO JERUSALEMNottingham to nie tylko Robin Hood. Pod zamkiem częściowo wbudowana w zamkową skałę stoi gospoda Ye Olde Trip To Jerusalem jedna z najstarszych, jeśli nie najstarsza w Anglii. Namalowany napis głosi, że pub powstał w 1189 roku. Główny budynek, zbudowany na wcześniejszych fundamentach, ma obecnie około trzysta wywodzi się z XII wieku, z okresu krucjat do Ziemi Świętej: legenda głosi, że rycerze, którzy odpowiedzieli na wezwanie króla Ryszarda I po drodze do Jeruzalem, zatrzymali się w okolicznym zdrojowisku, napić się piwa. Ponoć nawet sam król kosztował tu piwo. Słowo “Trip” nie oznacza całej podróży, ale zgodnie ze staroangielskim, przerwę w trakcie z tabliczek przedstawiających ciekawostki z historii pub’u porozwieszanych na ścianach budynku mówi o niegdysiejszym właścicielu tego przybytku- Georg’u Henrym Ward’zie. Ponoć był to człowiek niebagatelny i tak ukochał to miejsce iż mawiał że nigdy go nie opuści. Być może po jego śmierci tak się własnie stało bo wiele osób widywało go przechadzającego się po tunelach i piwnicach pub’u gdzie chętnie przestawia przedmioty i robi sobie żarty z polecam ten pub, wpadnijcie tu na piwo i poczytajcie ciekawe historie opisane na tablicach, może znajdziecie nawiedzoną pijalnie, pomieszczenie które wisi nad nieużywaną piwnicą i w którym goście czują czasem zapach tytoniu, słyszą piski dochodzące z piwnicy, zdarza się ponoć że niewidzialna dłoń dotyka ich ramion…..Radzę zabukować stolik bo popołudniu robi sie tu tłoczno: w tym klimatycznym miejscu zjedliśmy całkiem smaczny COBAUC – JASKINIE DOMOWEJ ROBOTYJak już wspomniałam Nottingham to dość niezwykłe miasto szczególnie że to co widać na powierzchni to tylko część dawnego w miejscu Nottingham istniała już przed pojawieniem się anglosasów i była znana jako Tigguo Cobauc – Miejsce Jaskiń. Obejmowała centralną część obecnego miasta. Miasto zbudowano na piaskowcu który jest idealnym tworzywem do drążenia w nim prostymi narzędziami. Pod obecnym miastem powstała więc potężna sieć tuneli i około 500 ręcznie wykopanych jaskiń, wszystkie datowane najwcześniej na 1200 rok. Dziura w suficie pub’u przez którą wpadała moneta Garbarnia Slumsy Narrow Marsh Pomieszczenia mieszkalne W jaskiniach mieszkała biedota, działała tu garbarnia i pub a później służyły jako schron przeciwlotniczy. Jaskiń używano ponad 1000 lat aż do 1845 roku, kiedy wprowadzono zakaz wynajmu piwnic i jaskiń jako domów dla biednych. Żadna z jaskiń nie jest naturalna; wszystkie zostały wycięte w skale przez właścicieli domów na powierzchni w celu pogłębienia piwnic, lub powiększenia powierzchni pubach zbierano się aby uprawiać nielegalny hazard i knuć spiski i rewolucje. Rożne były sposoby aby ostrzec bywalców przed zbliżającą się policja. Najczęściej wystawiano chłopca który siedział przy jednej z dziur w ziemi na powierzchni i jeśli dostrzegł policjantów wrzucał monetę która spadała wprost do pub’ jaskinie wycięte w klifie i otwierające się na światło dzienne mieściły jedyną znaną podziemną garbarnię w Wielkiej Brytanii. Garbarnia powstała tu w 1500 roku i służyła do obróbki skór owiec i kóz. Do dziś można zobaczyć okrągłe doły służące do przechowywania beczek i prostokątne kadzie wyłożone gliną. Skóry myto w pobliskiej rzece Leen, z której również czerpano wodę sanitarne i substancje trujące używane przy produkcji skór a także brak świeżego powietrza i ciemność powodowały że większość osób zaczynająca prace w wieku 10 lat umierała około 30-tki. Z drugiej strony smród odstraszał szczury które podczas epidemii czarnej śmierci rozprzestrzeniały z jaskiń zostały połączone i rozbudowane, aby pomieścić 86 publicznych schronów przeciwlotniczych, które chroniły mieszkańców miasta podczas zamachów bombowych II wojny piwnicach znajdowały się jedne z najgorszych slumsów w Wielkiej Brytanii – XIX -wieczne slumsy Narrow Marsh. Tworzyły je ściany podziemi piwnic Drury Hill, niegdyś zamożnej dzielnicy średniowiecznego miasta. Biedne rodziny spały, jadły i żyły w jednopokojowych piwnicach bez dostępu do światła i świeżej wody pitnej. Przeludnienie i złe warunki sanitarne, czyniło z jaskiń wylęgarnię cholery, gruźlicy i rodzina (rodzina Shore) w roku 1924 przeniosła się z jaskiń na ulice TUTAJ znajdziecie szczegóły dotyczace zwiedzania ROBIN HOOD’A- SHERWOOD FORESTPo tak ciekawym dniu pozostało nam jeszcze jedno miejsce które trzeba odwiedzić będąc w Nottingham, rezerwat przyrody Sherwood Forest istnieje od ery lodowcowej, ma 423 km2 i otacza wsie Edwinstowe. Las jest tylko pozostałością po o wiele większym, królewskim, łowieckim lesie znanym jak “Shire wood of Nottinghamshire”. W niektórych fragmentach lasu nadal zachowały się bardzo stare dęby, zwłaszcza w części zwanej Dukeries. Major Oak Najważniejszym drzewem lasu jest Major Oak, 1000 letni dąb – pomnik przyrody, pamięta czasy Robin Hooda, legenda głosi że to w jego konarach ukrywał się słynny banita. Od epoki wiktoriańskiej, ogromne konary dębu są częściowo wspierane przez skomplikowany system ma zapewne jeszcze więcej ciekawych miejsc do odwiedzenia ale pozostawiam je Wam do odkrycia 🙂 Ostatnia aktualizacja: 2 września 2019 Następna Ratunek Poprzednia Szkarłatna noc Do Derby przyjechał Książe Jan. Marion proponuje inicjację spotkania. Oczywiście Książe nie zechciałby rozmawiać z Banitą, więc musisz się do niego przedostać cichaczem. Pomóc ma Ci w tym Lady Marion. Wybierz również do tej misji Matta i Stuteleya. Po rozpoczęciu podejdź do strażników przy bramie [1] tak by cię nie zauważyli. Ogłusz tego z prawej, zwiąż i przenieś w niewidoczne dla żołnierzy miejsce. Podnieś zwój. Daj żebrakowi kilka sztuk złota (kilka razy) pokaże Ci miejsca z przydatnymi wskazówkami. Przy odbudowywanej wieży stoi grupka żołnierzy. Sakwa pełna złota to idealna taktyka by ich wykończyć. Do szczęśliwca, który zostanie na nogach podejdź i zknockoutuj go. To samo zrób z drugim strażnikiem przy bramie. Wesołą leżącą ekipę zwiąż Stuteleyem i podnieś zwój. Wejdź na mury i unieszkodliw tam znajdującego się żołnierza. Uważaj na kusznika, który trzyma wartę na murach. Patroluje on prawie całą długość muru. Gdy zacznie podążać w górę muru idź za nim. Stanie na chwilkę przy żołnierzu namiętnie wpatrzonego w lewo, a następnie pójdzie jeszcze wyżej. Na odcinku między dwoma żołnierzami ogłusz kusznika, a potem obydwóch żołnierzy. Przy schodach leżą trzy zwoje, jeden na murze i dwa na ziemi. Po ich zebraniu zestrzel śpiącego strażnika z muru obok. Zejdź z murów Mattem i zagwiżdż gdy patrol chodzący koło domostw będzie w odpowiedniej odległości. Strażnicy z przed wejścia [2] na główny dziedziniec przybiegną do Ciebie, więc potraktuj ich z pałki i zwiąż. Robinem podejdź do studni znajdującej się przed wejściem i zestrzel strażnika stojącego na murze przy wejściu [3] na drugi dziedziniec po prawej stronie (Gdy sprawdzisz jego zakres będzie widział chłopca leżącego przy kobiecie). Całą ekipą skrzętnie przedostań się do kobiety z chłopcem, po drodze zbierając zioła. Rycerz stojący przy schodach obok chaty, przy której leży dzieciak, nie powinien Cię zauważyć. Porozmawiaj z kobietą i ulecz chłopca (Marion). Teraz ogłusz rycerza Mattem i skrępuj. Na murach uderz jeszcze dwóch wartowników, a następnie wejdź do pomieszczenia umożliwiającego przemieszczanie się pomiędzy murami. Po lewej stronie jest jeden żołnierz, którego ogłusz gdy będzie szedł obrócony tyłem, miejsca w którym się znajdujesz. Natomiast po prawej stronie na murach jest trzech strażników, dwóch stojących w miejscu jeden patrolujący. Wyjdź maksymalnie blisko zasięgu jego wzroku i zaatakuj gdy się obróci lekceważąc całą resztę (jeżeli zrobisz to w dobrym momencie i nie biegnąc to patrol z dziedzińca nic nie zauważy). Potem zajmij się tymi stojącymi bez ruchu i zwiąż ich. W odpowiednim momencie zejdź z murów i przejdź dziedzińcem na mury schodami naprzeciwko. Zlekceważ rycerza siedzącego przy pieniądzach i grupkę łuczników stojącą na murach. Zestrzel strażnika, który kręci się przy bocznych drzwiach budynku, w którym znajduje się Książe Jan. Kucając przejdź murami w stronę bramy [2] prowadzącej na główny dziedziniec. Podejdź maksymalnie blisko (tak by nie zauważył Cię patrol z dołu) żołnierza znajdującego się na rogu muru, ogłusz go i zwiąż. Przejdź na drugą stronę murów pomieszczeniem nad bramą [2] . Tym razem czeka Cię pokonanie czterech wrogów, z czego trzech nieruchomych, a jeden patrolujący mury. W momencie gdy ten będzie obok żołnierza przy schodach podejdź (lekceważąc tych stojących nie ruchomo) i ogłusz obydwóch. Wróć się do tych, których minąłeś idąc w stronę schodów, też uderz i skrępuj. Uważaj na patrol na dole. Najlepiej po akcji schowaj się do budynku uprzednio podnosząc zwój. Na dachu [4] w momencie gdy sierżant będzie odwrócony od drzwi, a jeden z żołnierzy będzie znajdował się na wieżyczce nad drzwiami, wyjdź z pomieszczenia, ogłusz tego z wieży i natychmiast kucnij. Między dachami zamkowymi jest kamienny mostek, po drugiej stronie mostku jest kusznik i dwóch strażników. Zaobserwuj system patrolowania kusznika. W momencie gdy będzie szedł na wyższy balkon zamku ogłusz strażnika znajdującego się przy kamiennym mostku i zestrzel strażnika stojącego obok drzwi. Zrób to możliwie jak najszybciej. Wyjdź za kusznikiem na balkon i odpowiednio go potraktuj. Teraz Robinem i Marion wejdź do pomieszczenia [5] gdzie jest Książe Jan. Niestety człowiek, którego mieliśmy za sprzymierzeńca okazał się zdrajcą. Musisz się wydostać z Derby. Gdy wyjdziesz z pomieszczenia podnieś zwój, który leży koło drzwi, z którego dowiesz się gdzie Książe Jan przetrzymuje berło [6] . Zanim udasz się w to miejsce wyjdź na wieże [7] (drzwi obok tych, którymi dostałeś się do komnaty Jana), zaobserwuj system patrolowania żołnierza i ukradnij znajdujące się tam pieniądze. Jeżeli zrobisz to zwinnie to nikt cię nie zauważy ani nie usłyszy. Teraz tą samą drogą, którą tu przybyłeś dojdź do komnaty z berłem [6] . Znajduje się tam pięciu żołnierzy i jeden rycerz, ale tylko jeden z nich się porusza. Gdy obróci się plecami w stronę wejścia, to Robinem ukryj się za drzwiami prowadzącymi na dach tego pomieszczenia. Zaczekaj aż żołnierz podejdzie do wejścia i ogłusz go. Teraz przedostań się tu Mattem. Podejdź jak najbliżej do siedzącego rycerza i zaatakuj go. Gdy będzie wstawał nakreśl ósemkę (w trybie walki), powinno go to powalić. Teraz kilka obrotów powinno załatwić resztę wrogo nastawionych jednostek. Zabierz berło i wróć do miejsca gdzie zacząłeś misje. Po drodze nie powinieneś mieć potrzeby użyć siły. No i znowu do Sherwood. Następna Ratunek Poprzednia Szkarłatna noc Postać Robin Hooda fascynuje i urzeka kolejne pokolenia już od prawie 800 lat, a kolejne filmy z gwiazdorską obsadą tylko dodają nowych fanów. Jednak do dzisiaj nie ma dowodów potwierdzających czy ten angielski Janosik istniał na prawdę. Mało tego czytając bardzo skąpe nawet nie dowody, ale bardziej poszlakowe opisy natrafiamy na duży problem, ponieważ postać kogoś, kto mógłby uchodzić za Robina, znajdujemy od XII do XVI wieku. Tak średnio co sto lat pojawia się jakaś wzmianka lub jakiś zapis dotyczący tego angielskiego banity, który rzekomo zabierał dobra bogatym, a rozdawał biednym. Ta legenda mistrza w strzelaniu z łuku, przywódcy chroniącej się w lesie drużyny była zawsze podziwiana głównie przez ludzi biednych. A dodatkowo jego walka ze złym szeryfem z Nottingham, a także oddanie królowi Ryszardowi Lwie Serce dodaje całej opowieści smaczku. Nawet przedstawiany przez stulecia opis samego banity cały czas się zmieniał, a nawet ewoluował. Robin był chłopem wyrzuconym ze swojej ziemi, handlarzem, kupcem okradzionym przez ludzi złego szeryfa, szlachcica Roberta, hrabiego Huntington z nadania króla pozbawionego swoich dóbr itd. Najbardziej znanym motywem związanym z nim jest ten opisujący jego rzekome oddanie królowi Ryszardowi. Powstał on dopiero w 1521 roku, kiedy ukazała się History of Greater Britain autorstwa Johna Majora, który umieścił przygody słynnego Robina w latach 1193 – 1194, czyli w czasach Ryszarda Lwie Serce. To właśnie ta wersja zdobyła największą popularność. Także spore problemy są z ustaleniem, gdzie dokładnie mówiąc tak po wojskowemu, stacjonowali owi banici. W jednych źródłach czytamy, że to okolice Barnsdale w Yorkshire, w innych, że to las Sherwood w Nottinghamshire, albo nawet okolice dość odległe od tych dwóch lokalizacji. Można, a nawet trzeba sobie zadać pytanie, czy taki "bohater" legend i mitów rzeczywiście istniał, czy jest tylko wytworem ludzkiej wyobraźni, stworzonym na aktualne potrzeby społeczeństwa ? Jak wiemy, bardzo podobnie wygląda sytuacja z naszym Janosikiem. To temat na osobny artykuł, ale wspomnę tylko, że najsłynniejszy „polski” zbójnik karpacki Jerzy Janosik, tak naprawdę Juraj Janošik był Słowakiem. Urodził się we wsi Terchová nieopodal Żyliny na Słowacji, a zbójował na terenach słowacko-węgierskich, a nie polskich. Oczywiście uciekając przed obławami wojsk austriackich, mógł przejść na naszą stronę Karpat, ale pokazywanie go jako Polaka to już spora przesada. Robin, któremu sławę przyniosła rzekoma walka w obronie biednych i uciśnionych, którym rozdawał dobra zrabowane w czasie napadów na zamki i klasztory, mógł być wymysłem biednego ludu. Jak wiadomo w tamtych czasach była szlachta (rycerstwo), bogaci kupcy czy drobniejsi, ale także zamożni mieszczanie. Byli także chłopi, którzy poza tymi najbogatszymi we wsi tak potocznie mówiąc, w większości klepali biedę. Dla szlachty byli takimi samymi chamami jak w Polsce. Właściciel okolicznych ziem mógł im w zasadzie zrobić wszystko, łącznie z pozbawieniem życia. Można powiedzieć, upraszczając, że praktycznie nie mieli żadnych praw, a więc byli uzależnieni od swojego pana, od jego kaprysów i stosunku do nich. To powodowało różne nadużycia, oszustwa itd., jak choćby nakładanie dodatkowych podatków, czy innych opłat (w tym także prawo pierwszej nocy z panną młodą wychodzącą za mąż). Taka postawa wzbudzała oczywiście gniew, a nawet nienawiść chłopów do swoich panów. Na takim gruncie bardzo łatwo mogły się rozwijać wszelkie opowieści choćby kuglarzy, teatrzyków obwoźnych, trubadurów i wszelkiej maści jak byśmy ich dzisiaj nazwali artystów. To oni przez swoje sztuki, pieśni, wiersze pokazywane, śpiewane czy czytane od wsi do wsi, od osady do osady tworzyli legendę, która jak wiemy, powtarzana wielokrotnie zaczyna żyć swoim życiem. Ci biedni zastraszani wiecznie ludzie z przyjemnością słuchali opowieści o kimś, kto odbiera tym "złym" bogaczom a daje im, czyli tym "dobrym". To całkowicie logiczne i tak mogła się narodzić opowieść o Robin Hoodzie. Można zapytać także skąd brali inspirację owi "artyści". W tym przypadku odpowiedź jest w zasadzie prosta. Tak skrótowo albo sami wymyślali takie teksty, wiedząc, że to się "dobrze sprzeda", albo co moim zdaniem bardziej prawdopodobne, że czerpali z opowieści znacznie starszych, takich jak przygody Herewarda, który przewodził bandzie walczącej przeciwko Wilhelmowi Zdobywcy. Inna opowieść znana to losy Johna Warda, któremu skonfiskowano ziemię, za nie płacenie podatków. Ward zbiegł do lasu i tak wraz z innymi podobnymi sobie przez pewien czas zbójował. Reasumując trudno stwierdzić, czy była to postać autentyczna, czy raczej taki konglomerat ludzi z różnych epok, którzy z różnych względów stanęli poza prawem. Być może takich Robinów było wielu i ze strzępów informacji o nich ktoś stworzył opowieść, mit czy legendę przypisując ich działanie akurat temu jedynemu. Przecież właśnie powstało wiele legend. Mimo wszystko jego wizerunek na stałe zagościł zarówno w literaturze, jak i w filmie. Samych utworów literackich opisujących jego życie jest ponad 800, a do tego kilkadziesiąt filmów zarówno fabularnych, jak i dokumentalnych. Na koniec ciekawostka. W muzeum na zamku Nottingham można oglądać eksponowany "oryginalny łuk Robina" i dwie dobrze zachowane strzały. Cóż, jak widać w tym przypadku propaganda i reklama wyszła przed naukę, ale z drugiej strony trudno się temu dziwić, bo postać najbardziej znanego banity w historii na pewno przyciąga setki tysięcy turystów rocznie. W końcu kto nie chciałby obejrzeć "narzędzia pracy" Robin Hooda. Kto nie słyszał o legendarnym Robin Hoodzie, który zabierał bogatym i dawał biednym? Niczym ubrany w zielony kaptur superbohater, który grabi i rozrabia w imię lepszego bytu ubogich (czekam, aż przyjdzie ktoś w zielonych fatałaszkach i naprostuje wszystko i u nas!). Zapisał się w angielskim folklorze jako bohaterski banita o niezwykłych umiejętnościach strzeleckich oraz szermierskich. Pierwsze ballady opiewające jego wspaniałość powstały na przełomie XV i XVI wieku, wśród nich są między innymi "A Gest of Robyn Hode" (ok. 1475 r.), „Robin Hood and the Monk” (ok 1450 r.), czy „Robin Hood and the Potter” (ok. 1503 r.). Każda opisywana historia to inna przygoda naszego złodziejaszka. Wiele lat później zostały one zebrane przez pisarzy, którzy zmienili co im nie pasowało oraz dodali wiele od siebie i przedstawili światu. Dzięki temu możemy przeczytać jedną z najpopularniejszych literackich wersji przygód Robin Hooda znaną jako „Wesołe przygody Robin Hooda” wydaną przez Howarda Pyle w 1883 roku. Przedstawię wam skrót tej historii z pominięciem większości mniej znaczących epizodów. Legendarny Robin Hood Oliver Quinn przeniósł fanienie na zupełnie nowy poziom! Swoją drogą, jeśli oglądaliście "Arrow" to dajcie znać ile znaleźliście podobieństw w histori superbohatera i Robin Hooda. Dawno, dawno temu ludzie byli jeszcze biedniejsi niż współcześnie (podobno!). Ich ubóstwo pogłębiały wysokie podatki (widzicie, wysokie podatki to tradycja, a jak wiadomo tradycji się nie rusza). Poza najniższą klasą społeczną istnieli również bogacze, którym niczego nie brakowało (może jednak powinnam skreślić to "dawno, dawno temu", bo brzmi dziwnie znajomo?). W tych czasach żył sobie osiemnastoletni Robin Hood, który pewnego dnia postanowił wygrać beczkę piwa w turnieju łuczniczym (normalnie Sebix!). W czasie drogi do Nottingham spotkał lekko wstawionych leśniczych, którzy zaczęli drwić z jego młodego wieku. Już w tej pierwszej scenie możemy zauważyć wybuchowy charakter młodzieńca, który zamiast zlekceważyć ich zaczepki postanowił się założyć o dwadzieścia marek, że bez problemu upoluje jelenia z odległości stu metrów. Udało mu się, jednak pieniędzy nie otrzymał. Właściwie powinien być wdzięczny, że leśniczowie nie obcięli mu uszu za zabicie królewskiej zwierzyny (okey, przyznaje, że kary niegdyś były bardziej absurdalne). Jednak jeden z nich w nerwach puścił strzałę w kierunku chłopaka – chybił, ale Robin postanowił nie spudłować. I tak nasz młody bohater zabił z zimną krwią pierwszą osobę (może wcześniej już kogoś ukatrupił, ale historia o tym nie wspomina). Widzicie dzieciaczki, ta chwila zmieniła życie Robin Hooda, który jako wyjęty spod prawa bandyta zamieszkał w lesie Sherwood (bo kto pijanemu zabroni?!). Za oba morderstwa (doliczyli mu jelenia) wyznaczono dwieście funtów nagrody dla tego, kto dostarczy łotra przed królewski sąd. Szeryf Nottinghamu był szczególnie zmotywowany, aby złapać mordercę, ponieważ poza kuszącą nagrodą, musiał pomścić swojego krewnego – martwego leśniczego. Niebawem do Robin Hooda dołączyli inni poszukiwani przestępcy, mniej lub bardziej niewinni, by umknąć przed prawem. Podejrzewam, że przy pijackich nasiadówach musieli tak się wybielać, by do swojej wielkiej ucieczki przed wymiarem sprawiedliwości dorobić piękną filozofię. Postanowili, że tak jak ich ograbiono, oni też będą grabili swoich ciemięzców, i każdemu odbierali to, co tamci zabrali biedakom, a przy okazji jeśli jakiś ubogi chłopek się zgłosi do wesołej kompanii, to odpalą mu procent. I tak tu kogoś nakarmili, a tam innych uratowali, przez co sława sherwoodzkiego gangu rosła. Gdy Robin za bardzo się nudził, wychodził z lasu szukając zwady z innymi. Jeśli przegrywał pojedynki, zwycięzcę atakowała cała horda, a ich szef przerywał atak dopiero po chwili – w końcu musiał uchodzić za honorowego, prawda? Tym krótkim zbiorowym pobiciem rozmiękczał przyszłych członków swojej wesołej kompanii, w tym między innymi Małego Johna. Nie mogłam się powstrzymać przed wrzuceniem Johna. Wesoła kompania, jak sobie obiecała tak robiła, czyli łupiła i grabiła, a biednym w jakimś stopniu pomagała, dzięki czemu zyskali przychylność ludu. Dobrze to sobie wykombinowali, bo pierwszym ruchem szeryfa było napuszczenie mieszkańców Nottingham na Robin Hooda. Oczywiście obiecywano za jego dostarczenie nagrodę pieniężną, jednak i tak na nic to się nie zdało. Ludzie powiedzieli szeryfowi, że boją się wydać poszukiwanego przestępcy. W tej wersji Robin miał wiele przygód i nie raz wykiwał swojego wroga – szeryfa. Po latach, dzięki swej wielkiej sławie strzeleckiej, Robin Hood stał się ulubieńcem króla (w historii spisanej przez Howarda Pyle oraz w późniejszych wersjach był nim Ryszard I Lwie Serce), dzięki czemu członkowie wesołej kompanii zostali ułaskawieni, a ich przywódca awansowany na dowódcę królewskich łuczników. Dzięki swojemu oddaniu królowi został mianowany Lordem Huntingdonu, a także ruszał z nim na wyprawy wojenne. Po śmierci Ryszarda I nasz łucznik postanowił wrócić do domu, do lasów Sherwood. Zrzekł się tytułów i ponownie podpadł władzy i królowi Janowi. Rozpętało to wielką bitwę, w której Robin przeszył strzałą znienawidzonego szeryfa. Muszę dodawać, że zbóje z lasu wygrały tę potyczkę? Niestety po wszystkich tych przygodach, naszego bohatera dopadła gorączka, więc uznał, że jedynym ratunkiem jest spuszczenie krwi (świetny pomysł! Genialny!). Udał się do swojej kuzynki, przeoryszy klasztoru niedaleko Kirklees w hrabstwie York, która nie dość, że potrafiła doskonale leczyć to dodatkowo była winna swojemu kuzynowi niejedną przysługę. Jednak z obawy przed królewskim gniewem postanowiła zdradzić Robin Hooda i zamiast upuścić krew z zainfekowanej żyły przecięła tętnicę, a następnie pozwoliła swojej ofierze w spokoju się wykrwawić (skoro krew spuściła, to chyba jest okey?). The End. „Wesołe przygody Robin Hooda” Howarda Pyle nie są najwcześniej wydanymi opowieściami o niezwykłym łuczniku z Sherwood, jednak moim zdaniem najlepiej łączą w całość jego przygody. Choć zdecydowanie oryginalne ballady przedstawiają Robin Hooda jako bardziej gwałtownego awanturnika. Istnieje również znacząca różnica między królami tj. pierwotnie opisywanym królem był Edward, choć badacze nie potrafią zgodzić się w ustaleniach, o którego króla Edwarda mogło chodzić. Najtrudniej ustalić jaki naprawdę był Robin – honorowym obrońcą biedaków, czy krwawym awanturnikiem, który po przebiciu strzałą szeryfa Nottingham postanowił dodatkowo odrąbać mu głowę? Najprawdopodobniej pierwsze ustne wzmianki o nim pojawiły się w 1377 roku, a najwcześniejsza pisemna wersja, jak już wiecie, pojawiła się dopiero około 1475 roku, czyli niemal wiek później. W tym czasie (jak i później) ludzie dodawali do jego historii własne interpretacje. Jedni twierdzą, że Robin był szlachcicem, którego podstępnie pozbawiono majątku. Drudzy, że był zarówno obrońcą biednych i uciśnionych, jak i wojownikiem walczącym w obronie Anglii. Jeszcze inni są przekonani, że Robin był zwykłym rzezimieszkiem, który owszem kradł, ale z innymi się nie dzielił łupami. Jaka jest prawda? Tego raczej się nie dowiemy, jednak co nam szkodzi przyjrzeć się teoriom snutym przez historyków?Historyczny Robin Hood Powszechnie przyjmuje się, że Robin Hood w rzeczywistości nie istniał (i pewnie dlatego wciąż płacimy podatki). Jednak badacze lubią doszukiwać się prawdy w legendach. I całe szczęście, bo dzięki temu mogę Wam przedstawić kilku najbardziej pasujących kandydatów, którzy mogli stanowić pierwowzór tego jakże popularnego bohatera. Sir James Clarke Holt, angielski historyk specjalizujący się w średniowieczu przez trzydzieści lat badał tę legendę, a wyciągnięte wnioski przedstawił w swojej książce „Robin Hood” z 1982 roku. Ustalił, że sto lat przed spisaniem pierwszych ballad istniało kilku banitów o tym samym lub łudząco podobnym imieniu. Istnieje przypuszczenie, że Robin Hood mógł być wówczas przydomkiem określającym banitów, a nie konkretną osobę (tak jak w amerykańskich kostnicach opisuje się martwą niezidentyfikowaną kobietę jako Jane Doe). Możliwe również, że on faktycznie istniał, a dzięki swej sławie zyskał naśladowców. Najwcześniejszy zapis nawiązujący do legendarnego bohatera został odnaleziony w aktach sądowych hrabstwa York z 1225 roku. Mowa o człowieku imieniem Robert Hode. Przez pięć lat ukrywał się w lasach, w tym w Sherwood, a także zebrał wokół siebie grupę osób wyjętych spod prawa. Wiadomo również, że został oskarżony o obrabowanie opata klasztoru w Yorku, a jak wiadomo nasz legendarny bohater żywił wyraźną niechęć do bogatego duchowieństwa. Z kolei historyk David Baldwin i pisarz Brian Benson uznali, że pierwowzorem Robin Hooda mógł być Roger Godberd. Ten średniowieczny banita osiedlił się w lesie Sherwood około 1265 roku. Stało się to niedługo po śmieci Szymona z Montfortu (hrabia Leicester , możnowładca anglo-frankoński. Przywódca zbrojnej opozycji przeciwko Henrykowi III angielskiemu), u którego służył Roger. Nic więc dziwnego, że przez lata nieustannie podważał autorytet władz, rabując bogaczy oraz walcząc z Szeryfem Nottinghamu, którym był wtedy Reginald de Grey. Nie można także zapomnieć, że z przyjemnością siał postrach wśród bogatych podróżnych i duchownych, których chętnie okradał. Wedle zebranych przez Baldwina dokumentów należy doliczyć także włamania, podpalenia, morderstwa oraz kłusownictwo. Godberd z pewnością nie próżnował. Stał się przywódcą bandy liczącej stu banitów, w tym Waltera Devyasa uważanego za pierwowzór Małego Johna. Całkiem sporo ludzi, aż ciężko uwierzyć, że nikt ich w tym lesie tak długo nie potrafił znaleźć! Przepraszam, faktycznie około 1272 roku w końcu udało się osadzić go w więzieniu. Po trzyletnim oczekiwaniu na proces został ułaskawiony przez króla Edwarda I. Historycy nie są zgodni co do jego dalszych losów. Najprawdopodobniej Godberd wrócił na swoje gospodarstwo, by tam dożyć swoich dni. Druga wersja zakłada, że nie potrafił zerwać z bandyckimi przyzwyczajeniami i ponownie popełniał przestępstwa, przez które znów trafił do więzienia i tam zmarł. Gosiarella o Robin Hoodzie Pozwólcie, że przytoczę wam pewną definicję: „Charakteryzuje się wyraźnym podziałem zadań między członkami. Cechą wyróżniającą gang jest specyficzny styl życia osób doń należących. Zaliczyć do niego można: negowanie norm obyczajowych i prawnych; określony ubiór; określony sposób spędzania wolnego czasu; przebywanie w wyznaczonych miejscach oraz kontrola przestrzeni (np. dzielnic)”1 - brzmi znajomo? Jak dla mnie to wypisz wymaluj wesoła kompania z Robin Hoodem na czele. Ciekawe, że o Jarosławie Sokołowskim aka Masa i gangu pruszkowskim nie tworzymy ballad, które moglibyśmy później zaadaptować na bajki dla dzieci. Także powiem to dosadnie Wesoła Kompania to PRZESTĘPCZOŚĆ ZORGANIZOWANA. No gang, powiadam Wam! Patrząc na dzieje Robin Hooda przez pryzmat legend mam wrażenie, że jego postać jest zbyt wyidealizowana. Oczywiście jego postępowanie może się wydawać szczytne, ale patrząc logicznie to jaki sens miałoby okradanie biednych? Wesoła kompania musiała uderzać w bogatych, żeby coś zarobić. Zaś to, że od czasu do czasu oddali coś komuś biednemu to prosta kalkulacja – trzeba sprzyjać masom, by ich nie wydali w ręce władz. Do tego Robin Hood miał osobowość narcystyczną, więc szybko się uzależnił od wychwalania i układania ballad na jego cześć i chwałę. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że był on bardziej sprytny, niż dobroduszny, a przecież taki obraz przedstawiają nam współczesne adaptacje jego przygód, w tym między innymi disneyowska animacja z 1973 roku. A skoro już o Disneyu mowa to „Robin Hood” zdecydowanie nie jest jedną z ich najlepszych animacji. Pominę już, że bohaterowie zostali przedstawieni jako humanoidalne zwierzaki, a Robin właściwie nie uciekał się do przemocy. Jedynym jego występkiem było okradanie księcia Jana. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że przez dzieci może to nawet nie być postrzegane jako kradzież w charakterze przestępstwa, a jedynie odbieranie tego, co ukradł biedakom w imieniu Jana szeryf Nottingham. Wydaje mi się, że to nie jest postawa, którą chcielibyśmy wpoić młodemu pokoleniu, ponieważ mogliby sobie pójść do ZUS-u, wystrzelić kilka strzał tu i tam i zgarnąć worki ze znaczkiem dolara. Czekajcie… przypomnijcie mi dlaczego to zły pomysł? Żałuję, że twórcy bajki nie postawili na przybliżenie młodym widzom realiów tamtych czasów. Mogliby dzięki temu liznąć odrobinę historii zamiast gubić się, gdy nagle zostają wrzuceni w fabułę, której realiów nie rozumieją. W końcu to prawdopodobne, że oglądając animację Disneya mają po raz pierwszy kontakt z legendą o Robinie. Gdy dorosną pewnie się zdziwią, jak bardzo Disney zmienił tę historię. Nie mówiąc już, że jeden z antagonistów nawet nie istniał. Mowa o sir Syku, którego twórcy wyciągnęli z „Księgi Dżungli”. Jeśli oglądaliście tę animację to z pewnością pamiętacie Kaa, który podobnie jak Syk potrafił hipnotyzować, a przy tym łączy ich również wizualne podobieństwo. Zresztą to nie jedyny autoplagiat Disneya związany z „Robin Hoodem”. Choćby taniec Lady Marion to odwzorowanie ruchów królewny Śnieżki, które najdziecie powyżej. Podobało się? Super! Sprawdź pozostałe True Story i dołącz do Gosiarelli na Fb! Ps. Tak moi drodzy! Wraca True Story! Nowy odcinek serii raz w miesiącu, a głosowanie na kolejny tytuł będzie się odbywać na grupie Armii Różowych Sałat! ŚLADAMI ROBIN HOODA Uatrakcyjniamy zajęcia wychowania fizycznego w naszej szkole. Dzięki temu na lekcji uczniowie mogą poczuć się jak słynny banita z lasu Sherwood. ! ! Opublikował: Piotr Błażejczyk

banita z lasu sherwood